Mowa Hoitsu Suzuki
"Kiedy słońce wschodzi po raz pierwszy i świeci na ciebie, twój cień jest duży za tobą. Ale w miarę jak kontynuujesz siedzenie, twój cień staje się coraz mniejszy, aż w końcu jest to tylko siedzący Budda ."
Jakusho Kwong-roshi
W 1223 roku młody mnich Zen o imieniu Dogen zapytał: "Jeśli wszyscy ludzie rodzą się z naturą Buddy, to dlaczego musimy szukać oświecenia?". Nie mogąc rozwiązać tego pytania w Japonii, udał się na wschód do Chin w poszukiwaniu odpowiedzi. Po czterech latach treningu za granicą powrócił do domu, aby uczyć innych ścieżki urzeczywistnienia, praktyki zakorzenionej w siedzącej medytacji i pełnego zaangażowania w codzienne czynności. Nauki te położyły podwaliny pod linię buddyzmu znaną jako Soto Zen.
Soto Zen stał się jedną z dwóch dominujących szkół buddyjskich w Japonii na przestrzeni wieków i odbył jedną z pierwszych podróży do Stanów Zjednoczonych z kapłanem o imieniu Shunryu Suzuki. W 1959 roku Japońska Szkoła Soto wysłała Suzuki-roshi, by poprowadził japońsko-amerykańską społeczność w świątyni Soko-ji w San Francisco. Wkrótce po jego przybyciu, amerykański student zapytał go o Zazen. Suzuki-roshi odpowiedział: "Proszę, wróć o 5:15 rano". Zaciekawieni ludzie z pokolenia beatników i bohemy zaczęli wędrować na poranną medytację. Wśród tych pierwszych nowych uczniów w Soko-ji był Jakusho Kwong.
Suzuki-roshi był pod wrażeniem "umysłu początkującego" swoich nieoczekiwanych praktykujących i ich prawdziwej otwartości na praktykę Zazen. Gdy ich liczba wzrosła, Suzuki-roshi opuścił Soko-ji i założył San Francisco Zen Center. Jakusho Kwong studiował tutaj z Suzuki-roshi przez dziesięć lat. Krótko przed śmiercią Suzuki-roshi uznał Jakusho Kwonga za swojego spadkobiercę dharmy i poinstruował swojego syna, Hoitsu Suzuki-roshi, aby dokończył przekaz dharmy. W 1978 roku Kwong-roshi otrzymał pełny przekaz w Rinsoin w Japonii, stając się dziewięćdziesiątym pierwszym pokoleniem w nieprzerwanej linii przekazu dharmy sięgającej Buddy Siakjamuniego.
Siedząca medytacja jest podstawą buddyjskiej praktyki Zen. Istnieje wiele powodów, dla których dana osoba może być otwarta na tę duchową ścieżkę. Nowi uczniowie często przybywają do ośrodka medytacyjnego po raz pierwszy z konkretnymi obawami. Chcieliby być mniej rozproszeni, bardziej uważni, mniej przygnębieni lub bardziej przygotowani na śmierć. Ale powód do siedzenia jest znacznie głębszy niż cokolwiek, co moglibyśmy sobie wyobrazić. Jego głębię i wartość bardzo trudno wyrazić słowami. Jednak głębokie słowa nauczycieli takich jak Kwong-roshi mogą zaszczepić inspirację do poszukiwania tej ścieżki cichej iluminacji.
"Siedząc na czarnej poduszce, rytm umysłu i ciała staje się coraz wolniejszy, coraz cichszy. Zaczynasz być świadomy nieodłącznej harmonii wszystkich rzeczy. Wszystko jest proste i bezpośrednie, a w naszym życiu wszystko wydaje się o wiele bardziej przestronne".
"Zazen zaszczepia cudowne uczucie spokoju i godności. Wiesz, że jest to jedyne miejsce, w którym chcesz teraz być. Jesteś w pełni usatysfakcjonowany. Nie myślisz o tym, co zjesz na lunch lub co będziesz robić po lunchu. Jesteś obecny i kompletny".
"W tradycyjnym duchu zen nie kładziemy nacisku na etapy praktyki medytacyjnej ani nie mamy żadnych pomysłów na uzyskanie zazen. Kładziemy nacisk na silne zaufanie do naszej pierwotnej natury. To jest duch zen, a ta pewność rozwija się poprzez kultywowanie praktyki".
"Ćwiczymy w kółko to samo, aż umysł stanie się bardzo miękki i przestronny. Kiedy tak się dzieje, jest mniej myślenia, co pozwala naszemu ciału i umysłowi poczuć swoją pierwotną naturę. Dość szybko wszystkie stare projekcje i taśmy, które nosimy, zaczynają odpadać.
"Sercem medytacji jest w zasadzie wyrażenie tego, kim naprawdę jesteś. O to właśnie chodzi, aby zgłębić wszystkie zawiłe warstwy tego, kim myślimy, że jesteśmy, dopóki nie staniemy się w pełni tym, kim jesteśmy."
Jakusho Kwong-roshi, Bez początku bez końca: Intymne serce zen
"Akt altruistyczny jest zależny od Sanghi. Współczucie nie może być urzeczywistnione bez praktykowania z innymi".
Podczas gdy buddyzm zen jest ścieżką wewnętrznego oświecenia, społeczność lub Sangha zapewnia strukturę, która może pomóc w utrzymaniu indywidualnej praktyki i daje nam miejsce do zastosowania wewnętrznej prawdy i jasności umysłu w naszych relacjach z innymi.
"Postawa ciała jest postawą umysłu i właśnie dlatego przyjęcie dobrej postawy jest tak ważne".
Medytacja Zen kładzie duży nacisk na formę siedzenia. Dąży do postawy wystarczająco stabilnej, aby siedzieć nieruchomo przez długi czas bez rozpraszania się ruchem. Ale co ważniejsze, poszukuje formy, która ucieleśnia właściwe skupienie umysłu.
Nieżyjący już Shunryu Suzuki-roshi instruował:
"Kiedy siedzisz w pozycji pełnego lotosu, lewa stopa znajduje się na prawym udzie, a prawa na lewym. Kiedy krzyżujemy nogi w ten sposób, nawet jeśli mamy prawą i lewą nogę, stają się one jednością. Pozycja ta wyraża jedność dualizmu: nie dwa i nie jeden. Nasze ciało i umysł nie są dwoma i nie są jednym".
"Najważniejszą rzeczą w przyjmowaniu pozycji zazen jest utrzymywanie prostego kręgosłupa. Uszy i ramiona powinny znajdować się w jednej linii. Rozluźnij ramiona i wypchnij tył głowy w kierunku sufitu. Podbródek należy wciągnąć do środka. Gdy podbródek jest przechylony do góry, nie masz siły w swojej postawie; prawdopodobnie śnisz. Ponadto, aby wzmocnić swoją postawę, dociśnij przeponę w kierunku hara, czyli podbrzusza. Pomoże ci to utrzymać równowagę fizyczną i psychiczną".
"Twoje ręce powinny tworzyć 'kosmiczną mudrę'. Jeśli położysz lewą dłoń na prawej, złączysz ze sobą środkowe stawy środkowych palców i lekko zetkniesz ze sobą kciuki (tak jakbyś trzymał między nimi kartkę papieru), twoje dłonie utworzą piękny owal. Powinieneś trzymać tę uniwersalną mudrę z wielką ostrożnością, tak jakbyś trzymał w dłoni coś bardzo cennego. Ręce należy trzymać przy ciele, z kciukami mniej więcej na wysokości pępka. Trzymaj ramiona swobodnie i lekko z dala od ciała, tak jakbyś trzymał jajko pod każdą ręką bez rozbijania go".
W Fukanzazengi (lub Powszechnie Zalecanych Instrukcjach Zazen), Eihei Dogen również precyzyjnie opisał formę siedzącej medytacji. Ale jeśli chodzi o stan umysłu, jego jedynymi instrukcjami były:
"Myśl o nie-myśleniu. Jak myśleć o nie-myśleniu? O nie-myśleniu".
Linia Shunryu Suzuki koncentruje się na oddechu jako sposobie na osiedlenie się w tym miejscu poza myśleniem i niemyśleniem. Wdychamy na 1 i wydychamy na 2, wdychamy na 3 i tak dalej aż do 10, a następnie zaczynamy od nowa. Jest to bardzo trudne ćwiczenie, które praktykujący wykonują raz za razem. Ale zgodnie ze słowami Kwong-roshi: "Po tym, jak oddech omiata umysł, na nowo odkrywasz przestronność, która jest cicha, spokojna i jasna i która zawsze była z tobą".